w górę

W nurcie czasu myśląc o Józefie Czapskim

    R. Oarmus, Homo ludens XII, 1995-1996

    R. Oarmus, Homo ludens XII, 1995-1996

    R. Oramus, Na dywanie VI, 1993

    R. Oramus, Na dywanie VI, 1993

    R. Oramus, Na dywanie VII, 1993

    R. Oramus, Na dywanie VII, 1993

    R, Oramus, Realne - nierealne IV, 2004-2005

    R, Oramus, Realne - nierealne IV, 2004-2005

    R, Oramus, Realne - nierealne V, 2004-2005

    R, Oramus, Realne - nierealne V, 2004-2005

    R, Oramus, Realne - nierealne XI, 2004-2005

    R, Oramus, Realne - nierealne XI, 2004-2005

    R. Oramus, Rytuały codzienności XVI. Lararium I, 2003

    R. Oramus, Rytuały codzienności XVI. Lararium I, 2003

    R. Oramus, Rytuały codzienności XVI. Lararium III, 2003

    R. Oramus, Rytuały codzienności XVI. Lararium III, 2003

Czytając teksty Józefa Czapskiego, patrząc na jego obrazy czy rysunki, dostrzegamy szczególną analityczność w obserwowaniu i komentowaniu rzeczywistości. W jego pisarstwie, wielokrotnie przekazującym opinii publicznej prawdę o bolesnych czy tragicznych faktach dotyczących polskiej historii XX wieku, dostrzegalna jest szeroka panorama widzenia złożoności naszych czasów. Wśród wielości pisemnych wypowiedzi na temat malarskich zagadnień, Czapski formułuje ważkie twierdzenia na temat procesu twórczego jako drogi dochodzenia do malarskiej wizji – indywidualnej prawdy artysty. Wypowiedzi te wielokrotnie akcentują etyczny wymiar twórczości, z zaznaczeniem wagi czynnego myślenia o malarstwie i z przekonaniem o metafizycznych i transcendentnych jego możliwościach. Czapski wielokrotnie pisze o duchowym wymiarze sztuki. W procesie twórczym dostrzega paralele do kontemplatywnych stanów czytanych przez siebie mistyków: św. Teresy z Avila, św. Jana od Krzyża czy Simone Weil. Twórczy akt, podobnie jak dla nich religijna kontemplacja, jest i dla Czapskiego swoistym skokiem w otchłań nieznanego, „twórczym lotem”, zanurzeniem się w „nocy ciemniej”, będącej w rezultacie początkiem duchowej iluminacji [1].

 

W wydaniach Patrząc i Czytając szczególną rolę odgrywają eseje na temat Poszukiwania straconego czasu Marcela Prousta. Refleksje na temat tego wielotomowego dzieła, opracowane już w 1928 roku w Paryżu [2], a później wygłaszane także w obozie jenieckim w Griazowcu w Rosji Radzieckiej w latach 1940–1941 (z czasem spisane przez przyjaciół z tego obozu) [3], wskazują, jak dogłębne postrzeganie rzeczywistości przez francuskiego pisarza ważne było także dla Czapskiego. Zawarte w mnogiej liczbie kajetów z rysunki, notatki dotyczące rodzących się pomysłów na obrazy, wraz z zapisem, zdawałoby się, ulotnych spostrzeżeń na ich temat, poprzez ciągłe próby wiązania kształtującej się wizji malarskiej z metodyczną, pokorną, chłodną obserwacją natury (rzeczywistości), bliskie są metody Prousta – dostrzegania złożonej wieloaspektowej realności świata, która to metoda, pomimo powtarzania czy kontynuacji opisywanych tematów, ukazuje zarazem wielorakie ich znaczeniowe niuanse w zmiennym nurcie czasu.

 

Kiedy Czapski, jak się wyraził „piłując naturę”, pochyla się nad prozaiczną „rzeczywistością ubogą” w swym małym i skromnym pokoiku-pracowni w Maisons Laffitte, tworząc tam m.in. wiele wariantów kompozycji z motywem nielicznych prostych przedmiotów postawionych na stole, w tle mając tylko  zwykłą ścianę lub zarys jej otoczenia – prostotą środków naprowadza nas na sytuację analizowania i wskazywania na to, co ważne w istnieniu tzw. „cichego życia” natury, jej trwania w powolnym przemijaniu. Często stosowany skadrowany sposób komponowania pozwala zarazem malarzowi łączyć jakby incydentalne postrzeżenie czasowej sekwencji z wyczuwalnym dłuższym czasem trwania  obserwowanej rzeczywistości. Pojawia się tu zatem element czasu: przemiany i ulotności  postrzeganych zjawisk, a zarazem zawieszania tego czasu poprzez autora / naszą jako obserwatorów tych dzieł kontemplację, próbę doświadczania jakby „czasu odzyskanego”, w metafizycznym  wymiarze odczuwanego jako trwałego [4] .

 

Czapski malował często banalny „teatr codzienności”[5] rzekę ludzkich spraw, widząc „jasno w zachwyceniu” to, co w życiu nagłe, niespodziewane, zmienne, widziane zaledwie chwilę, w kadrze kompozycji uchwycone [6]. Obserwacja jest tu rodzajem odkrywania jakby esencji istnienia nie tylko przedmiotów, ale i postaci, zjawisk pejzażu, przestrzeni [7]. Wielokrotnie motywy obrazów Czapskiego poruszają naszą „pamięcią mimowolną” całościowego bądź fragmentarycznego przeżywania czasu, tworząc osobiste reminiscencje dwoistego rytmu życia, pomiędzy tym, co stale, powtarzalne, banalne, a tym, co w ulotności swej jednostkowe i wyjątkowe [8].

 

W malarstwie Czapskiego nasuwają się sceny, pejzaże, w których obrazowana rzeczywistość zdaje się pozostawać ponad realnością inspirującego motywu, i które ukazują bardziej prawdopodobieństwo określonej sytuacji, niż ją dosłownie odtwarzają, nawet jeśli – jak to wynika z towarzyszących im notatek w kajetach – etap powstawania konkretnego płótna odnosi się do pierwotnego naocznego postrzeżenia, później już opracowywanego poza bezpośrednim kontaktem z naturą. W takich pracach artysta ukazuje dany motyw jakby na nowo, za sprawą malarskiego gestu – znaku, dążąc do  sugestywnego przedstawiania rzeczywistego zjawiska. Na przykład w obrazie Żółta chmura (1982), choć możemy odnaleźć własne wspomnienia dostrzeżenia kiedyś takiej kolorowej chmury, to jednak w tym konkretnym dziele Czapskiego, w syntetycznym wyodrębnieniu intensywnej żółcieni chmury na błękitnym niebie oraz ich relacji do również żółtego pola na pierwszym planie (z rytmicznymi pasami zieleni i brązów w prawej części obrazu), ciągnącym się aż do horyzontu kompozycji, z akcentami czerni dalekich drzew – chyba bardziej ulegamy subiektywnej kolorystycznej transpozycji motywu przez autora właśnie, niż dosłownej obrazowej notacji. Siła sugestii żółtej chmury w obrazie Czapskiego zdaje się równie przekonywująca „iż tak było”, co przekazane nam przez Prousta stwierdzenie, że w obrazie Widok Delft Jana Vermeera w konkretnym miejscu zauważyć można „kawałek żółtej ściany”, choć tak naprawdę trudno ją tam dostrzec [9].

 

Czapski namalował kilka pejzaży z motywem chmur. W Pawilonie Józefa Czapskiego MNK prezentowany jest obraz Lśniąca chmura z 1981 roku z kolekcji Barbary i Ryszarda Aeschlimanów, szwajcarskich przyjaciół i kolekcjonerów twórczości artysty, którzy w darze dla MNK przekazali w 2016 roku piętnaście jego obrazów. Płótno to, jak również kilka innych dzieł, stało się istotną częścią prezentacji dorobku artysty. Lśniąca chmura jest także niezwykłą notacją „pamięci mimowolnej” kiedyś dostrzeżonego zjawiska światła w naturze. W syntetycznym, prawie abstrakcyjnym układzie plam, walorowo zestawionych żółcieni i ugru – sugerujących rozległy pas pierwszoplanowej przestrzeni – z wąskim i pofalowanym pasem  horyzontalnych wzgórz lub lasu – istotną rolę spełnia obszar nieba w tonach delikatnego błękitu i fioletu, na którym zawieszona jest chmura, niczym opadający na ziemię obiekt o wyraźnym stożkowo-wklęsłym kształcie – ciężki ołowianą modulowaną szarością w dolnej części, lekki i właśnie lśniący perełkową bielą w górnej partii swego kształtu. W szarości tej chmury pojawia się zdecydowany, wyraźnie dysonansowy do całościowego kolorystycznego układu akcent zbliżony do czerni. Czerni, która zdaje się pojawiać na przekór doktrynalnych założeń koloryzmu, dbałości o tonalną czystość koloru w obrazie, unikanie jego, tak zwanego, „brudu”, z dążeniem do chromatycznej „czystości” barw. Tak jak w tym obrazie Czapski „igra” z akademicką doktryną poprawności, niektóre jego pejzaże z motywem zachodu słońca dystansują się od „dobrego smaku” estetów; widzimy na nich feerię bogatej chromatyki, którą jakże często potocznie dostrzegamy w niezwykłych zjawiskach natury, w spektaklach zachodzącego słońca (Le Loiret, 1976; Pejzaż z samochodem o zachodzie słońca, 1975 oraz liczne notatki kolorystyczne w kajetach z tego okresu).

 

***

 

Obecnie wielki twórczy dorobek Józefa Czapskiego odzyskuje należne miejsce  w polskiej sztuce i polskiej historii. Dostrzegane są właściwe proporcje pomiędzy wszystkimi obszarami jego aktywności: malarstwem i związkami z grupą kapistów, pisarstwem, działalnością obywatelską, ze szczególnym uwzględnieniem zasług w poznaniu i świadczeniu w sprawie tragicznych narodowych okoliczności pierwszej i drugiej wojny światowej, czy życia na emigracji w kręgu paryskiej Kultury. Proces przywracania pamięci o Józefie Czapskim był powolny; zrazu zaczął się pierwszymi indywidualnymi wystawami w Polsce po 1989 roku, m.in. w Warszawie (1990, 1996), Nowym Sączu (1990) Poznaniu (1991), Krakowie (1992, 1996), Gdańsku (2000), pierwszymi wydaniami lub wznowieniami tematycznych zbiorów jego tekstów (np. edycje Znaku z 2016 i 2017 roku) [10], wreszcie oddaniem w 2016 roku do użytkowania nowo wybudowanego Pawilonu Józefa Czapskiego na terenie Pałacu im. Emeryka Hutten-Czapskiego jako oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie, pomyślanego jako miejsce biograficznej pamięci o artyście. Dla pełniejszej dostępności całościowego jego dorobku, upowszechniania i promocji ogromne znaczenie ma też prowadzona przez MNK digitalizacja wszystkich zachowanych tomów dzienników. W nawiązaniu do tych wydarzeń pojawiły się liczne prasowe artykuły, naukowe opracowania i wystąpienia czy wystawy obrazów i rysunków, na przykład w ramach Międzynarodowego Festiwalu Józefa Czapskiego odbywającego się w wielu miejscach w kraju i za granicą w okresie od października do listopada 2017 roku, m. in. w Warszawie, Stawisku, Krakowie, Katowicach, Cieszynie, Toruniu, Kurozwękach, Sopocie, Petersburgu, Maisons-Laffitte, Paryżu [11].

 

Oddając artyście sprawiedliwość, należy zaznaczać, że pisarstwo Czapskiego o historii, kulturze, w tym o malarstwie i literaturze jest bezspornie szczególnie ważną częścią jego dorobku. Skalą społecznej recepcji przez lata dominowało nad malarskim oeuvre, ze względu na długo utrzymującą się fragmentaryczność naszej wiedzy na jego temat. Wynikało to nie tyle z jakości powstałych obrazów, co z wagi treści przekazywanych za sprawą słowa pisanego. W powojennej rzeczywistości – obciążonej zakazami i cenzurowanej – gdy Czapski poruszał kwestie dotyczące naszej historii, kontekst  opisywanych faktów wpływał na nasze postrzeganie spraw jakby ważniejszych, bardziej dotykających potrzeb i znaków czasu, dla wielu ludzi ważniejszych od rozważań z obszaru wąskiego świata sztuki, często bezsilnych wobec ciężaru powojennej traumy. Sytuację Czapskiego komplikowało życie na emigracji, w połączeniu z utratą prawie całego malarskiego dorobku w czasie drugiej wojny światowej i zarazem niewpisywanie się jednoznacznie w żaden modny nurt sztuki Zachodu. Nie dało się go łączyć tylko z doktrynalną kontynuacją krajowego koloryzmu, pozostałościami po fowizmie, apologią abstrakcji, nadrealistycznej poetyki czy stylizacjami nowej figuracji. Trudno też było go powiązać nazbyt dosłownie z postawami formacji malarzy nowej ekspresji na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Artysta był też sceptyczny co do kontynuacji i rozwijania w malarstwie romantycznej, historiozoficznej czy metaforycznej narracji. Mniej lub bardziej plasował się pomiędzy tymi nurtami, w rezultacie w świadomości czy wyborach artystycznego środowiska, krytyki artystycznej oraz zarządzających krajowymi galeriami czy muzeami – wyraźnie nigdzie. W okresie PRL-u był w krajowej świadomości prawie pomijany jako malarz, i nierzadko traktowany głównie jako ktoś mądrze piszący o malarstwie [12].

 

Józef Czapski zawsze należał do kręgu twórców stawiających sobie za cel odnawianie i pogłębianie społecznej świadomości na temat polskiej sztuki w czasach odradzania się naszej państwowości w okresie międzywojnia i po drugiej wojnie światowej. Był twórcą upominającym się o autonomiczny malarski język [13]. Czapskiego świadectwo prawdy poprzez malarstwo i pisarstwo jest tu przede wszystkim wyrazem postaw autentycznych, wypływających z głębi niezależnych estetycznych i etycznych poglądów, opartych na erudycyjnej wiedzy z zakresu historii i teorii sztuki, literatury, wierności światopoglądowym postawom obywatela świata. Wspierających się też na rzetelnej malarskiej pracy własnej, na potrzebie notowania na gorąco wszelkich motywów i aspektów obserwacji rzeczywistości oraz permanentnej konieczności zapisywania swych stanów artystycznej świadomości (dzienniki, notatki). Kiedy malował samotnych ludzi, ujętych pojedynczo lub w grupie w podmiejskich pociągach, w barach, kawiarniach, na ulicy, szkicowo i jakby niestarannie, ekspresyjną szeroką plamą chromatycznych czy achromatycznych tonów, z podkreśleniem ich zarysów ciemną kreską czy konturem, często takie obrazowania ujawniają pewną „surowość” form, widoczną niezgrabność elementów figuracji. Bywa, że konstrukcja anatomiczna postaci w obrazach Czapskiego jest jakby nietrafiona, a zarysy głów czy rąk zaznaczane są kolorem czy zaledwie samym rysunkiem tak dalece umownie i schematycznie, że trudno tu przykładać jakąkolwiek jednoznaczną, akademicką miarę ich oceny. Czapski wyraża w takich obrazach postawę  szczególnej empatii wobec ludzkiej samotności czy trudnych stron życia. Malując współczulnie, staje wobec jakiegoś dramatu. To, co jest poza obrazem, zdaje się istotniejsze niż wierność poprawnej realistycznej narracji. Artysta podważa w takich pracach pewność co do jednoznacznych środków wyrazu, stosując deformacje, przerysowania, niedopowiedzenia. Odczuwamy wtedy, że prawda przekazu, choć wyrasta z konkretnej realności i doświadczenia, w istocie jest właśnie poza obrazem, którego głębszy sens jest także poza formalną poprawnością. Uproszczona, zgrzebna, jakby nieudolna, zdeformowana i niedopracowana forma taka posiada szczególny ładunek przekazu istoty zawartych tam treści i autorskich intencji („Nie liczy się realizm, czy antyrealizm. Liczy się prawda”) [14].

 

Czapski dystansował się od narracyjnych cech malarstwa; temat miał być dla niego przede wszystkim pretekstem do kompozycyjnej, kolorystycznej wizji opracowywanego obrazu. Wyrażał krytyczne opinie na temat formalnych wartości polskiego malarstwa historycznego (…), dystansował się od romantycznego toposu postrzegania wartości polskiej sztuki, w zamian kładąc nacisk na pozanarracyjne, formalne, autonomiczne środki wyrazu [15]. Jednak w całej długoletniej twórczości Czapskiego widzimy ikonograficzne czy formalne odniesienia do europejskiej tradycji malarstwa czy współczesnych mu w danym okresie tendencji sztuki, gdzie tematyczny przekaz pozostaje istotny. Wydane w 1936 roku rozmowy z Józefem Pankiewiczem są znamiennym podłożem kształtowania się artystycznej świadomości Czapskiego [16]. Omówienie twórczej drogi Pankiewicza, przedstawienie francuskiego oraz krajowego podłoża kształtowania się jego malarstwa oraz spisane dialogi młodego Czapskiego i dojrzałego Pankiewicza są nadal pouczającym przykładem konfrontowania pokoleniowych poglądów, wypowiadanych w bezpośredniej obecności wielkich dzieł w zbiorach muzealnych (w tym przypadku Luwru). Przeprowadzane analizy obrazów mistrzów renesansu i baroku, realizmu czy tendencji skupionych wokół impresjonizmu i postimpresjonizmu, okazały się z czasem dla Czapskiego owocnymi lekcjami myślenia i mówienia o malarstwie jako o swoistym medium przekazu.

 

Porównując zakres poruszanych w książce o Pankiewiczu spraw, odnośnie artystycznych wyzwań epoki i postaw wybranych malarzy, nie sposób nie dostrzec, iż Czapski do końca życia poruszał się w obszarach zagadnień i tematów ukształtowanych głównie za sprawą zachodniego malarstwa, ale także – pomimo wyrażanego nierzadko sceptycyzmu co do polskiej „kultury malarskiej” [17] – kontynuował tradycję polskiego koloryzmu w szerokim znaczeniu, nie tylko tę odnoszącą się do postaw artystów Komitetu Paryskiego. Pomimo dystansowania się od tematycznych celów malarstwa – snuł swe „opowieści”, nawiązując do powtarzających się, „wędrujących” w historii malarstwa motywów czy znaczeniowych kontekstów, dotykających naszej egzystencji, wizerunków ludzi i ich zmiennej życiowej kondycji, opowieści na temat tajemniczego i jakby osobnego istnienia przedmiotów, zjawiskowości natury i społecznych, codziennych sytuacji, pejzażu czy przestrzeni.

 

Każdy czas determinuje określone postawy twórcze. Pomimo różnych stylistyk, w historii malarstwa zdarzają się powroty do określonych wątków i tematów, które wciąż odradzając się, mają archetypiczną moc przypominania o ich trwałym ciążeniu, ujmowanym w nowe formy, tematy czy symbole. Ta swoista „grawitacja ikonograficzna”, formułowana przez Jana Białostockiego z myślą o istniejącej w sztuce tendencji do tego, że podobne tematy są jakby przyciągane przez doniosłe obrazy obarczone doniosłym znaczeniem dla człowieka [18], nie musi się ograniczać do sfery   ikonograficznej. Pojawiające się w malarstwie motywy to nie tylko określone tematy. Z racji swej wizualności, poza sferą ikonograficzną posiadają charakterystyczny dla danego czasu rys strukturalny; podejście do formy, w tym do sposobu komponowania obrazów, do zagadnień koloru, nacechowane różnymi rodzajami ekspresji. W ogólnym rozrachunku warto widzieć relacje pomiędzy subiektywnymi znakami wrażliwości autora a konkretnymi (obiektywnymi) faktami, inspirującymi do tworzenia, powstawania obrazów, często jako znaków czasu.

 

Czapskiego motywy „teatru życia” wpisują się w obszar scen rodzajowych, nieraz z kontekstem metaforycznych i symbolicznych przedstawień dawnych mistrzów oraz twórców przełomu XIX i XX wieku: Edgara Degasa, Henri de Toulouse- -Lautreca, Pierre’a Bonnarda, Edouarda Vuillarda, Paula Cézanne’a czy Henri’ego Matisse’a, Maxa Beckmanna czy Giorgio Morandiego. W perspektywie postrzegania malarstwa Czapskiego trudno nie dostrzec także wagi odniesień do polskiej sztuki tego samego czasu, ale i okresu XV–XVI wieku, gdzie artysta odnajdywał wartości w zakresie obrazowania tematów „wziętych z życia”, sposobu komponowania, konstruowania figuracji, w tym upraszczania ekspresji formy, podejścia do koloru [19].  Motywy egzystencjalne, rozważania Czapskiego na temat kondycji jednostki i kontekstu społecznego, mogą być widziane na tle dzieł Aleksandra Gierymskiego i jego krytycznej obserwacji rzeczywistości. Dostrzeganie porządku i piękna natury, istnienia – trwania i przemijania zjawisk, wyjątkowości chwili w blasku świateł i wyszukanych kolorystycznych kombinacji – każe pamiętać o lapidarnych, śmiało oraz dynamicznie malowanych, małych ale monumentalnych w wyrazie pejzażach Jana Stanisławskiego, kadrach kompozycyjnych pejzaży Ferdynanda Ruszczyca, odważnie i ekspresyjnie malowanych portretach Piotra Michałowskiego czy Leona Wyczółkowskiego. Wreszcie, patrząc na malarstwo Czapskiego pod kątem  tematów społecznych, ludzi samotnych w tłumie, jakby anonimowo przemieszczających się ulicami miast, podziemiami metra, czasem przesiadujących w różnych publicznych miejscach, w migawkowym widzeniu autora zdeformowanych – nie sposób nie wspomnieć sztuki ostrego i krytycznego widzenia polskich artystów międzywojnia, na przykład niektórych grafik i obrazów Bolesława Stawińskiego, Leopolda Lewickiego, Stanisława Osostowicza czy Henryka Wicińskiego [20], prac o widocznym brutalizmie przekazu, z wyraźną dominacją czynnika formalnego, wyrosłego na doświadczeniach francuskiego kubizmu i niemieckiego ekspresjonizmu [21].

 

***

 

Józef Czapski jest ważną osobowością dla pokolenia tworzącego i kształcącego się po drugiej wojnie światowej. Z jednej strony jako wspomniany już świadek historii, z drugiej jako przykład artysty niezależnego, osobnego i wnikliwego w swym powołaniu. Dla mojego pokolenia, osób studiujących malarstwo w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku, Czapski stawał się często objawieniem w sprawach sztuki i  rudymentarnej wiedzy o niej. Dostęp do tych treści był możliwy poprzez wydania jego tekstów w paryskiej Kulturze, w pierwszych samizdatach, a także w oparciu o ustne przekazy osób mających kontakt z jej środowiskiem. Szerzej znane było głównie wydanie pod wspólnym tytułem Oko (Instytut Literacki Kultura, 1960) [22]. Moment, w którym oficjalnie dostępny stał się szerszy wybór, był szczególny z racji społeczno-politycznych konsekwencji stanu wojennego (1981– 1983). Zbiór Patrząc okazał się książką prawdy w czasie zakłamanym i marnym. Bardzo istotnym przekazem informacji o polskiej historii, kulturze, o zachodniej i polskiej sztuce, zawiłościach procesu twórczego oraz etycznym wymiarze zajmowania się malarstwem, sztuką w ogólności. W tekstach Czapskiego, pisanych sugestywnym i „żywym językiem” można było znaleźć informacje, które w tamtym czasie rzadko udawało się odszukać w dostępnych w kraju podręcznikowych czy autorskich opracowaniach z zakresu historii i teorii sztuki [23]. W czasie przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych niektóre myśli Czapskiego przypominały jego życiową sytuację z lat 1939–1941, kiedy były formułowane. Ponownie mogły odnosić się do trudnego historycznego kontekstu, kiedy rodziły się podstawowe pytania o godność i wolność człowieka, o sens tworzenia w czasie często tragicznym [24].

 

Teksty i obrazy Czapskiego kierowały i wciąż kierują uwagę na indywidualne sprawy świadomie przyjmowanej twórczej postawy, która, niezależnie od indywidualnego stylistycznego wyboru, może być traktowana równorzędnie do wielu innych postaw artystów, tworzących wielopokoleniowe bogactwo sztuki. Ukazując to, co uniwersalne i głęboko humanistyczne, były i są, na przekór tragizmowi czasu czy złożoności jego życia, niezwykłym świadectwem odbicia się od sił zła ku dobru…*

 

*Zob. R. Oramus, W nurcie czasu myśląc o Józefie czasu, [w:] Teraźniejsze i ponadczasowe. Pamięć o Czapskim. Romuald Oramus, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, Kraków 2018, s. 42-51. 

 

 

Przypisy:

 
  1. Zob. m.in. Józef Czapski, O wizji i kontemplacji, [w:] Patrząc, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, s. 112–113.
  2. Józef Czapski, Marceli Proust, tamże, s. 13–33.
  3. Idem, Proust w Griazowcu, [w:] Czytając, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, s. 96–139.
  4. Por. Romuald Oramus, Pamięć o Jozefie Czapskim – introspekcja, katalog wystawy Pamięć o Czapskim; Romuald Oramus, malarstwo, Pawilon Józefa Czapskiego, Muzeum Narodowe w Krakowie 2017, s. 13.
  5. Zob. Murielle Werner-Gagnebin, Czapski: La main et l’espace, Lage d’Homme, Lausanne 1974. Zob. też: Joanna Pollakówna, Olśnienia i medytacje – o malarstwie Jozefa Czapskiego, [w:] Czapski i krytycy; antologia tekstów, Wydawnictwo UMSC, Lublin 1996, s. 161–168.
  6. Por. Marcel Proust, Czas odnaleziony, PWN, Warszawa 1960, t. 7 oraz Jan Błoński, Widzieć jasno w zachwyceniu. Szkic literacki o twórczości Prousta, Wydawnictwo Literackie, Kraków – Wrocław 1985, passim.
  7. Zob. przypis 1. Ponadto: Joanna Pollakówna, Olśnienia i medytacje…, op. cit.
  8. Można też tu odwołać się do scen. „teatru codzienności” Czapskiego: migawkowo kadrowanych ujęć z bistro, kawiarni czy też podmiejskiego pociągu, z anonimowymi ludźmi, pokazanymi poprzez uproszczenia form, jakby istniejącymi na tych obrazach w czasie „zawieszonym”. Czapski, wykonując wielość takich ujęć, wyraźnie realizuje podobną metodę ciągłego na nowo nakreślania postrzeganych faktów, wydarzeń i okoliczności za sprawą odbieranych bodźców wzrokowych. Widzenie to podlega mechanizmom psychofizjologii percepcji i w rezultacie skutkuje wielorakimi kolorystycznymi transpozycjami, często zbliżonych do siebie motywów rzeczywistości. Malowane przez Czapskiego proste, pojedyncze lub w małych grupach przedmioty czy owoce (np. jabłka) mają swoisty „malarski smak”. Czasem obrazy innych współczesnych malarzy o podobnym ukazaniu tematów mimowolnie kojarzą nam się z Czapskim lub z jednym z jego ulubionych malarzy, Giorgio Morandim, W kontekście Proustowskiego rozumienia „pamięci mimowolnej” możemy tu wspomnieć o mitycznym smaku magdalenki, uruchomiającym splot wspomnień i skojarzeń narratora dzieła francuskiego pisarza.
  9. Por. Romuald Oramus, Pamięć o Jozefie Czapskim, op. cit., s. 13–14. W rozważaniach o Prouście, w kontekście zagadnień malarskich, Czapski wspomina o namalowanym żółtym murze we fragmencie obrazu Vermeera, istniejącym w pamięci francuskiego pisarza, a opisanym w V tomie W poszukiwaniu straconego czasu. W trakcie kontemplacji obrazu Widok z Delft umiera powieściowy pisarz Bergotte, po części wyrażający pisarskie rozterki autora monumentalnego dzieła. Ów opisany fragment muru staje się jakby na nowo odkrywaną istotą obrazu. Jego analiza w dziele Prousta staje się dla Bergotte’a ostatnim rozrachunkiem z własną twórczością, której ocena dokonywana jest pod kątem zdolności łączenia bacznej fenomenologicznej obserwacji określonego zjawiska natury z intuicyjnym decydowaniem o formie dzieła i jego ostatecznej ekspresji. Bergotte żywot swój kończy na wystawie dzieł Vermeera, przed jego obrazem słowami: Tak powinienem był pisać – powiedział sobie – Moje ostatnie książki są za suche, trzeba je było pociągnąć kilka razy farbą, uczynić każde zdanie cennym same w sobie, jak ten fragment żółtej ściany (W poszukiwaniu straconego czasu [Uwięziona], tłum. Tadeusz Żeleński [Boy], t. 5, PWN, Warszawa 1958, s. 202). Poprawki w rękopisie na temat okoliczności tej śmierci nanoszone były przez Prousta u schyłku życia). Przy okazji opisu śmierci Bergotte’a, Proust porusza kwestię transcendentnego wymiaru twórczości, na co i Czapski w wielu swych tekstach kładzie nacisk. Wyraźnie na to wskazują słowa Prousta, które z kolei warto podać w tłumaczeniu samego Czapskiego: Ani doświadczenie spirytystów, ani dogmaty religijne nie dostarczają nam dowodów nieśmiertelności, ale wszystko w życiu wskazuje, żeśmy na świat przyszli, mając w sobie prawa i obowiązki świata lepszego, wyższego. Bo nic tu nie zmusza nas ani do dobroci, ani nawet do uprzejmości, a tym bardziej do tego, żeby artysta dwadzieścia razy z rzędu zmieniał i poprawiał jeden szczegół, który będzie obojętny dla jego ciała stoczonego przez robactwo – tak jak ta żółta ścianka, którą malował z ogromną wiedzą i subtelnością malarz nigdy dobrze nie znany, zaledwie zidentyfikowany Vermeer z Delft. Wszystko wskazuje na to, że przyszliśmy ze świata lepszego i że po śmierci tam wrócimy na to, żeby żyć pod władzą tych praw nieznanych, którym bylibyśmy posłuszni, nie wiedząc, kto je tam wykreślił, i do których każda głęboka praca umysłu nas zbliża. Pogrzebano Bergotte’a ale przez całą noc żałobną jego książki rozłożone w oświetlonych witrynach czuwały jaki aniołowie z rozpostartymi skrzydłami i zdawały się być dla tego, który już odszedł, symbolem zmartwychwstania nieśmiertelności (Zob. Józef Czapski Pamiętając, Zeszyty Literackie, Warszawa–Paryż, wyd. III 2013, s. 24. Por. Marcel Proust, t. 5, op. cit., tłum. Tadeusz Żeleński [Boy], s. 203–204). Warto również przywołać stwierdzenie Prousta: „Sztuka jest wspólnotą ducha religijnego”, za: Jan Błoński, op. cit., s. 93, 131–132), potwierdzające bliskość myśli o twórczości w wymiarze pozamaterialnym. Por. też Georges Didi-Huberman, Przed obrazem. Pytania o cele historii sztuki, tłum. B. Brzezicka, Słowo/obraz terytoria, s. 166, Gdańsk 2011, a także Maria Poprzęcka, Obrazy pod powiekami, [w:] Inne obrazy. Oko, widzenie, sztuka. Od Albertiego do Duchampa, Słowo/obraz terytoria, Gdańsk, s. 150–152. Ponadto Hans Belting, The cathedral of memory, [w:] The invisible masterpiece, s. 232, za: Maria Poprzęcka. Inne obrazy…, op. cit. Zob. też Wojciech Karpiński, Portret Czapskiego, Wrocław 1996, s. 48, a także Michał Walicki, Obrazy bliskie i dalekie, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1972, s. 107–108. Obecny kolorystyczny stan Widoku Delft daje podstawy, aby sądzić, że ów „żółty fragment ściany” w obrazie Vermeera w przekazie Prousta może być optycznym efektem mimowolnego przypominania sobie kiedyś widzianego dzieła. Zapamiętana kolorystyka wskazanego fragmentu płótna zdaje się bardziej efektem procesu percepcji wzrokowej pisarza. Efektem odczuwania kontrastu komplementarnego równoczesnego za sprawą występujących tam zestawień ugrów, akcentów czerwieni oraz szarawych błękitów, widocznych w części obrazu przedstawiającej okolicę zadaszenia po lewej stronie bramy Schiedam.
  10. Patrząc, op. cit.; Czytając, op. cit; Józef Czapski, Tumult i widma, Kraków 2017; idem, Na nieludzkiej ziemi, Kraków 2017.
  11. Wykaz wystaw Czapskiego za granicą w Polsce po drugiej wojnie światowej znajduje się m.in. w: Nie liczy się realizm ani antyrealizm. Liczy się prawda, Józef Czapski, Pawilon Józefa Czapskiego, Przewodnik, Muzeum Narodowe w Krakowie 2016; wcześniejsze opracowanie to: Jan Zieliński, Józef Czapski. Krótki przewodnik po długim życiu, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 1997. Digitalizacją dzienników i szkicowników Czapskiego z ramienia MNK zajął się st. kustosz Janusz Nowak. Program Festiwalu Józefa Czapskiego (5.10–7.11.2017) obejmował galerie sztuki, instytucje naukowe, miejsca związane z życiem i aktywnością artysty, m.in.: Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, Muzeum Literatury w Warszawie reprezentowane przez Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli, Muzeum Śląskie w Katowicach, Muzeum Sopotu, Muzeum Uniwersyteckie oraz Archiwum Emigracji w Toruniu, Krakowskie Biuro Festiwalowe, miejsca operatora programu Kraków Miasto Literatury UNESCO, Muzeum Narodowe w Krakowie, Fundacja Polskiej Sztuki Nowoczesnej z Warszawy, Stowarzyszenie Instytut Literacki Kultura z Maisons-Laffitte, Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego Pallotyni z Paryża, Stowarzyszenie Artystów i Literatów Croqius z Paryża. Osoby i instytucje prywatne wspierające Festiwal Józefa Czapskiego to: Krzysztof Musiał i Galeria aTAK (Warszawa), Jacek Cybis (Warszawa) Sławomir Górecki i Piękna Gallery (Warszawa), Michał Popiel de Boisgelin i Jacek Gruszkiewicz i Pałac w Kurozwękach, Mariola Sznapka i Księgarnia Kornel i Przyjaciele w Cieszynie, Tatiana Kosinowa z Petersburga, Artur Majka z Paryża, opracowanie graficzne festiwalu, Galeria Roi Dore z Paryża; za: http://www.jozefczapski.pl/program-festiwalu- -jozefa-czapskiego. Dla promocji i prezentacji twórczości Czapskiego bardzo wartościową rolę spełnia też internetowa strona www.jozefczapski.pl, prowadzona przez Elżbietę Skoczek.
  12. Por. Wojciech Karpiński, Twarze, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2012, s 108–11. W okresie powojennym w Polsce, przed 1989 rokiem, Czapski miał nieliczne prezentacje swych prac, m.in. w Muzeum Narodowym w Poznaniu, w Domu Plastyka ZPAP w Krakowie (1957), w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa (wystawa Kapiści, 1977), za: Nie liczy się realizm…, Przewodnik, dz. cyt. Po raz pierwszy antologia tekstów artysty, Patrząc, pojawiła się w Polsce w 1983 roku (Wydawnictwo Znak, Kraków). Wydanie to przyczyniło się do nowego, szerszego spojrzenia na twórczość Czapskiego.
  13. Czapski ukształtował swe podejście do romantycznego wzorca imponderabiliów m.in. w oparciu o pisarstwo Stanisława Brzozowskiego, krytycznie oceniającego narodowy patriotyzm, bazujący wyłącznie na mitach rodzimej martyrologii, powierzchownym podejściu do spraw religii i wiary, narodowych rytuałów, sentymentalnych zwyczajów i społecznych zachowań Polaków. Zob. Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski. Studia o strukturze duszy narodowej, reprint 2. wydania, Wydawnictwo Literackie, Kraków–Wrocław 1983. Por. Józef Czapski, O Stanisławie Brzozowskim, [w:] Patrząc, tamże, s. 275–292. W kwestii narodowej tradycji Czapski był np. bardzo krytyczny wobec malarstwa Matejki czy Grottgera, nieprzychylnie też ocenił paryską wystawę Romantyzm i romantyczność w polskiej sztuce XIX i XX wieku w 1977 roku, ważną dla polskiego wystawiennictwa, wcześniej zorganizowaną w Warszawie w 1975 roku. Zob. Józef Czapski, Romantyczność w Grand Palais, [w:] Parząc, s. 339–344.
  14. Zob. Nie liczy się realizm…, Przewodnik, op. cit. Nie jest to osamotniona postawa w powojennej polskiej sztuce. Podobne „trudności” z formą figuracji, pewne niejednoznaczności czy wątpliwości odnośnie zastosowanych deformacji czy stylizacji przy opracowywaniu społeczno-egzystencjalnych tematów możemy także dostrzegać w obrazach Andrzeja Wróblewskiego, w jego politycznie zaangażowanych pracach na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku, jak na przykład w różnych wersjach Rozstrzelań (1949). Rodzaj zastosowanej figuralnej stylizacji podporządkowany jest tu konkretnej i nadrzędnej dramaturgii przedstawień. W latach 1966–1986 podobne podejście do prawdy przekazu w sztuce prezentowali członkowie Grupy Wprost (Maciej Bieniasz, Zbylut Grzywacz, Leszek Sobocki, Jacek Waltoś, początkowo też Barbara Skąpska). Przy zastosowaniu wzmożonej ekspresyjności prac, czasem plakatowego ikonicznego skrótu oraz poprzez deformację figuracji podstawową celowość swych działań widzieli w ukazywaniu „bez retuszu” prawdy życia.
  15. Zob. Józef Czapski, Wpływy i sztuka narodowa, [w:] Patrząc, s. 46–47. Mimo że w ostatnich latach twórczości Czapskiego dostrzegamy prostotę środków wyrazu, lapidarność malarskiej wypowiedzi uzyskaną za sprawą syntezy form, ograniczenia gamy kolorystycznej lub zdecydowanych chromatycznych kontrastów – to jednak działania te nie są pozbawione określonej narracji tematycznej. Zob. Pamięć o Czapskim. Romuald Oramus, malarstwo; katalog wystawy, Pawilon Józefa Czapskiego, MNK, Kraków 2017, s. 14.
  16. Józef Czapski, Józef Pankiewicz. Życie i dzieło. Wypowiedzi o sztuce, M. Arct, 1936; przedruk, Wydawnictwo KUL, Lublin 1992.
  17. Zob. przypis nr 13.
  18. Jan Białostocki, Symbole i obrazy w świecie sztuki, PWN, Warszawa 1982, s. 54.
  19. Ekspresję środków wyrazu w malarstwie Czapskiego można postrzegać pod kątem formalnych stylizacji, charakterystycznych dla figuracji dawnej polskiej sztuki wieków średnich czy okresu renesansu, zwracając uwagę na syntezę i uproszczenie kształtów przedstawionych przedmiotów czy ludzi, a czasem ich deformację (z moralizatorskimi podtekstami). Dotyczy to postaci będących w ruchu, stosowanej świetlistości koloru, z uwzględnieniem znaczenia konturu czy mocnego zarysu wyglądów rzeczywistości, ukazywania prozaicznych momentów z życia, w tym aktywności człowieka, często widocznych w scenach religijnych oraz w pierwszych autonomicznych świeckich przedstawieniach, w scenach rodzajowych malarstwa tablicowego i książkowego czy tematycznych drzeworytach. Czapski dostrzegał szeroki kontekst kulturowy sztuki w ciągu jej dziejów. W sprawie powracających czy kontynuowanych w przestrzeni historycznej wątków tematycznych i stylistycznych bliskie mu były poglądy André Malraux, który w trzytomowym dziele Przemiana Bogów (Nadprzyrodzone [1], Nierzeczywiste [2], Ponadczasowe [3], Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1984–1985) ukazał szerokie formalne i znaczeniowe wielowiekowe związki dawnej sztuki całego świata w relacji do sztuki współczesnej (prezentowane tu wydanie Teraźniejsze i ponadczasowe. Pamięć o Czapskim… jest także pewnego rodzaju wspomnieniem tego dzieła). Czapski znał osobiście francuskiego pisarza, erudytę, wybitnego znawcę sztuki i polityka; poświęcił mu pośmiertny szkic: Malraux, [w:] Józef Czapski, Tumult i widma, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017. W kwestii dostrzegania walorów dawnej polskiej sztuki przez Czapskiego zob. też Murielle Werner-Gagniebin, Kadr Czapskiego, [w:] eadem, Czapski…, dz. cyt., za: Józef Czapski, Pamiętając, op. cit., s. 57–60.
  20. Artyści należący do I Grupy Krakowskiej, o lewicujących poglądach, często w swych pracach poruszający społeczną tematykę oraz propagujący nowe idee sztuki.
  21. Por. Mieczysław Porębski, Oblicze tamtych lat, w: tenże Pożegnanie z krytyką, Wydawnictwo Literackie Kraków– Wrocław, 1983, s. 240–242.
  22. Oko stało się później częścią wspominanej już szerszej antologii tekstów pt. Patrząc, op. cit., 1983, 2016.
  23. Ze studiów w krakowskiej ASP pamiętam, że w pracowni prof. Jana Szancenbacha (1928–1998), kontynuatora założeń koloryzmu, w ramach tematycznych konwersatoriów, z jego i Jacka Waltosia (wtedy asystenta Szancenbacha, obecnie emerytowanego profesora tej uczelni) inicjatywy omawiano ze studentami treści wydania Oko oraz książkę Czapskiego o Józefie Pankiewiczu. Sprawy dotyczące procesu twórczego oraz świadomego wyboru postaw twórczych i etycznych artysty poruszane były także w ramach studium pedagogicznego prowadzonego przez prof. Adama Hofmana (1918–2001) i prof. Zbyluta Grzywacza (1939–2004).
  24. Niektóre teksty pisane były przez Czapskiego w obozie w Griazowcu, gdzie los jego był niepewny, a także w trakcie podróży po ZSRR, już jako żołnierza armii Andersa, w ramach poszukiwań polskich jeńców wojennych. Głębokie słowa o malarstwie i twórczości pozostawały w zupełnej odmienności widzenia w stosunku do tragicznych faktów historii (Katyń).
 
2025 Romuald Oramus. Wszelkie prawa zastrzeżone
Powered by Quick.Cms