Danuta WróblewskaRomuald Oramus
Kraków nie boi się w swym malarstwie ani anegdoty ani elementów epiki, nie boi się w ogóle widomych związków z życiem i tzw. malowniczości motywów wybieranych na płótno. Ma mało kompleksów młodości. Przeszłości i teraźniejszość otwarcie ze sobą rozmawiają i nawet obalający reguły nowatorzy szanują obalane reguły. Świat stąd oglądany wydaje się doświadczeniem i prostszym, i jednocześnie bardziej złożonym. Do obrazu dobrze pasuje słowo, i odwrotnie słowo jest obrazotwórcze. Trudno, doprawdy, jest być w Krakowie minimalistą, konceptualistą, geometrystą. A jakże dobrze symbolistą, kolorystą, fantastą w każdym wymiarze. Muzy - śmiałe i bronowickie – jeżdżą tu na pewno jedną dorożką.
Wyrazistość miasta spowodowała wyrazistość postaw i charakterów. Liryka, groteska i dramat to śmiech i łzy w rolach pani Modrzejewskiej. W tym sensie Romuald Oramus jest nieodrodnym następcą szeregu swoich poprzedników malarskich. Jego pędzel, uważny dla ludzi, otoczenia i obyczajów, miał wszakże moc wyzwalania śmiechu. Kolejne, znane serie obrazów i grafik cyzelowały formę groteski.
Od pewnego czasu, mogę to zwyczajnie kwestia wieku artysty, który pożegnał młodość, właściwa mu ironia ustępuje miejsca innym nastrojom. I te nowe obrazy, odmienne od niedawnych jeszcze gargantuiczno-ceremonialnych scenerii, zebrała dzisiejsza wystawa [ w Galerii Kordegarda, 1994 r.]
Oramus okazał się w pewnym sensie likwidatorem swoich dotychczasowych zdobyczy. Odarł swych bohaterów z krakuski, pończoch i wszelkich atrybutów miejsca i czasu. Świat jego przedstawień stał się nagle światem poważnym, stał się c a ł y m światem. Artysta przypatruje się teraz człowiekowi nagiemu wpośród pejzażu jaki został mu dany. I opowiada na swój sposób, że nie jest to człowiek - mimo tego obdarzenia – ani zbyt szczęśliwy, ani nawet braterski innemu.
W tych zaskakujących płótnach odnalezione motywy aktu, pejzażu i małej rodzajowości mają czystość i siłę. Jeszcze raz klasyczny repertuar treści i środków artystycznych okazał się niewyczerpalny, okazał się ważny ponad żart i zabawę. *